Grzybiarze zastawili wjazd. Karetka nie mogła dotrzeć do poszkodowanej
Sezon na grzyby w pełni. Pierwsze prawdziwki, borowiki czy kurki zaczęły pojawiać się w polskich lasach już na początku sierpnia. Jak niedawno informował serwis grzyby.pl, obecnie najlepszych zbiorów możemy spodziewać się szczególnie na północny Polski, w województwach: pomorskim i kujawsko-pomorskim.
Niestety, choć grzybobranie kojarzy się raczej z zajęciem dla osób odpowiedzialnych – bo przecież zbieranie owoców lasu nie należy do prostych, wymaga uwagi i odpowiedniej wiedzy, by nie pomylić grzyba trującego z jadalnym – to jednak z niezwykłym brakiem roztropności grzybiarzy spotkali się niedawno ratownicy medyczni na terenie Nadleśnictwa Jarosław (na Podkarpaciu).
„Problematyczny przejazd dla karetki”
29 września przed południem jeden z podleśniczych został poinformowany o niezwykle niepokojącej sytuacji. Pewna kobieta poszła do lasu na grzyby, ale w trakcie przechadzki po lesie złamała nogę. Do poszkodowanej wezwano zespół ratownictwa medycznego. Problem w tym, że karetka nie mogła do niej dotrzeć – wjazd został zablokowany przez samochody.
Nadleśnictwo Jarosław zrelacjonowało całą sytuację. Z opisu pracowników Lasów Państwowych wynika, że auta rozstawiono na drodze tak, że przejazd ambulansu okazał się być „problematyczny”. W efekcie dojazd do cierpiącej kobiety zajął o wiele więcej czasu niż zwykle.
„Lasy” apelują do grzybiarzy o zdrowy rozsądek
LP dają do myślenia – co, gdyby sytuacja była o wiele groźniejsza? Wystarczy sobie wyobrazić, że nie chodziłoby o złamaną nogę, ale na przykład o zawał serca, gdzie każda minuta jest „jak na wagę złota”. Przez lekkomyślność kierowców wystąpiłaby sytuacja bezpośredniego zagrożenia życia.
Dlatego też nadleśnictwo na koniec zaapelowało do grzybiarzy „o zdrowy rozsądek przy pozostawianiu samochodów” w pobliżu lasu.